Fundamenta - ciąg dalszy ..
Minął 3 i 4 dzień roboczy a ja na chorobie w domu
Ojce doszli do prozumienia (jeden ma wolny czas, drugi wolne auto, w sensie do dyspozycji ) i obecnie teść pełni funkcję mobilnego nadzoru. Jakoś tak spokojniej sie leży w wyrku wiedząc, że czuwa ktoś kto nie da "odwalić kichy".
Aha, przy tej okazji ważna uwaga: nie da się wszystkiego zaplanować i przewidzieć. Dopiero wystartowaliśmy a juz wiem, że pewne decyzje trzeba podjąć ad hoc, cos załatwić na już, zamówić na zaraz. I dlatego imho budując systemem gospodarczym tak ważne jest by mieć kogoś zaufanego na miejscu. Najlepiej z autem i kiesą (pożądane byłoby by zorientowany w temacie dany osobnik był). I nie chodzi tu tylko o brak zaufania do ekip wykonawczych - również też. W sumie zaufaniem obdarzamy ich zlecając im budowę naszego domu, no tak czy nie? Bardziej chodzi mi o próby pogodzenia pracy zawodowej, obowiązków domowych i czuwania by budżet rozjechał się o jak najmniejszą wartość. I fajnie by było by stres nie siadł nam zbyt mocno na klatę - w końcu budujemy gniazdo dla rodziny na lat ileśtam. Dlatego deklaruję zakup cegiełki na pomnik wynalazcy instytucji dziadka i babci.
A wracając do spraw bieżących to majster deklaruje że jutro zakończy murarkę ścian fundamentowych. A zaczęli wczoraj. I to z poślizgiem, bo wskutek opadów oraz nowego dla nich środka na izolację poziomą ławy (zamiast papy na lepiku dałem 2-składnikowy Schomburg) narożniki ruszyły dopiero od południa.
W międzyczasie spływają oferty na materiałówkę i robociznę dachu.
Na budowie (w zastepstwie) była Inwestorka i stan zastany udokumentowała.