Taadaam !
My już na wsi. Rok temu ;-] (czy też 2 miesiące jak kto woli) skończyłem dość gwałtownie na etapie zakończenia prac w kuchni i łazience. Skupiliśmy się na robocie, a od dziś na spokojnie uzupełniam co i jak.
Prowadzone w lekkim pośpiechu i sporym stresie prace wykończeniowe to mobilizacja całej rodziny. Teraz to nawet nie pamietam wszystkiego co kto robił i kiedy. Płytki, listwy, meble, tapety, oświetlenie, parapety, farby, kupa dupereli i jeszcze wiecej wciąż do zrobienia. Drzwi montowali koledzy fachowcy a nieszczęsne sufity zleciłem malarzowi i jeszcze 2 razy Tikkurilą przeleciał - nie ma szału ale nie sapię ze złości zadzierając głowę ..
Przeprowadzka to kilka mniejszych i jeden ciężarowy kurs. Rety, ile tego syfu zdołaliśmy nazbierać przez parę lat na 35 metrach! Gdyby nie pomocna dłoń cioci to pewnie nie tylko 1 dzień ale i noc byśmy to pakowali i wozili. Nie zamierzam tego powtarzać w dającej sie przewidzieć przyszłosci. A w Sylwestra przekazanie mieszkania i na balety
Tak jak kiedyś, kiedyś planowaliśmy - mieszkamy na parterze. Braki wszędzie. Mamy jedną pożyczoną szafę (na 3 planowane). Prysznica niet, zamiast niego wąż ze słuchawką w wannie. Tylko sofę kupiliśmy , reszta mebli to używki z bloku. Obecnie pomału teść klei wykładzinę na schody betonowe - tak pozostanie przez jakiś czas. Szambo pełne. Poddasze to wciąż pole walki.. Pompa działa, rekuperator też hula - ale o tym potem.
Na koniec w tym wejściu temat bieżący - z i m a . . . Mrozy solidne ale i śniegu od cholery. Jako właściciel domku popatruję nie tylko pod nogi ale i na dach. A tam niby sporo śniegu ale dopiero jak wczoraj zaczęło zjeżdżać dosłownie lawinowo z jednej części to widać jaka to miejscami pokrywa.
Hm - z jednej strony pozytywy (póki co więźba trzymie te ciężary bez jąknięcia) , a z drugiej strony może jakiś inżynier konstruktor podpowie: czy teraz jak taka część obciążenia zjechała to zagrożenie zmalało czy wręcz przeciwnie - tu odpuściło a tam wciąż grubo ??