Taras ..
Hehe, sen zimowy odpada ale rzeczywiście po długo wyczekiwanym dachu dynamika robót spadnęła. Główny inżynier (znaczy teść) nabiera sił po wizycie w stołecznym szpitalu, więc nie ma komu gonić towarzystwa. 3mamy kciuki za rychły powrót na budowę, znaczy się do zdrowia!
Dłubiemy pomału w sprawach, które mogły dotąd poczekać: np taras. Z pozostałych po fundamencie bloczków pan Zdziś wymurował ścianki na ławie betonowej. Zamówiłem wywrotę piachu, który ojce wrzucili do środka tarasu razem z pozostałą jeszcze ziemią po-fundamentową. Szwagier (dzieki Robo) i ja ubilim go warstwami ręcznym wibratorem konstrukcji własnej. Gruszka z B-15 na wierzch i tadaam - taras gotowy, prawie. Bo nie wiemy (jak zwykle) co jako wykończenie dać, więc jest trochę luzu. W zależności od skarbonki może być klej+płytki / egzotyczne drzewo / wynalazki drewniano-plastykowe (np. http://www.twinson.net/uplfiles/75980_Terrace_83360_BTB_polish_Low.pdf). Albo pójdziemy za radą p. Zdziśka, który zaproponował by zasiać trawkę i gołą stopą wychodzić z salonu na zielony tarasik. Dżizas..
Wyszło to naprawdę niemałe - tak ponad 60 m2, zadaszony w sporej części. Majsterek pytał na początku czy będziemy tam wesele urządzać. Hm, wesel może nie ale krzciny jakieś, kto wie? W lato dodatkowa przestrzeń , a w zimę pod dachem można chyba coś zmagazynować np. czerwone krasnale albo gięte meble ogrodowe .